Poznajcie bliżej tajemniczych twórców.
INKOIGNITO? – kot wcale nie był pierwszy.
Mało kto wie, a właściwie pewnie nikt, że kot nie był pierwszym „wrzutem”, (jakkolwiek majestatycznie i szpanersko to brzmi). Zaczęło się od „postaci” z fragmentu filmu rysunkowego Ryana Larkina pt.: „Walking”, podpatrzonym na festiwalu filmów dokumentalnych w 2012.
INKOIGNITO już wtedy interesowało się sztuką ogólnie; malarstwem klasycznym, trochę rysowało i powoli wchodziło w świat sztuki ulicy. Podziwiało piękne murale czołówki polskiego street artu na ulicach Płocka,: M-City, Krik Kong, Mas Mix, czy genialne Twożywo. Poza polskimi artystami INKOIGNITO miało co nieco pojęcie o światowej czołówce street artu (przynajmniej z Europy). Dzięki temu, że sporo podróżuje podziwiało streetart na żywo tu i tam.
I w tym właśnie mniej więcej okresie INKOIGNITO ogląda już po raz drugi film pt.: „Wyjście przez sklep z pamiątkami”. Wtajemniczonym nie trzeba tłumaczyć, jak powstał i kto był reżyserem. W każdym razie dokumentalista Thiery Guetta , który nagrywa, jak się później okazuje czołówkę północno amerykańskiego i europejskiego streetartu, w pewnym momencie wychodzi z roli i postanawia sam zająć się jego „uprawianiem”. Paradoksalnie staje się później jedną z największych postaci filmu, a do dziś znanym i kontrowersyjnym street artystą, ukrywającym się pod pseudonimem Mr. Brainwash. Tworzy on szablon, pojedynczy motyw, który maluje lub rozkleja na ulicach Los Angeles, przedstawiający jego podobiznę, trzymającego kamerę podczas filmowania.
INKOIGNITO to widzi i myśli, że fajnie byłoby też wejść w ten świat i spróbować z czymś swoim. I tu wracamy do wspomnianej wcześniej postaci z fragmentu filmu „Walking” Ryana Larkina, która była już wtedy przerysowana na płótno ołówkiem. Pomyśleliśmy, że to jest dobry motyw na ulicę i wycięliśmy na początku mały szablon wielkości ok 15 cm. Zrobienie pierwszego na śmietniku w parku przy Kaźmierza Wielkiego w Płocku, gównianym, rozwodnionym sprayem nie było łatwe i mega stresujące! Ale jakoś poszło, udało się, a było to gdzieś pod koniec 2012 r. jeszcze wtedy nie jako INKOIGNITO. Później pojawił się impuls, żeby zacząć robić coś oficjalnie, ale jakiś swój, rozpoznawalny motyw.
Pomysł dwukolorowego kota, pojawiającego się na rogach wydał się intrygujący. I tak w sumie się zaczęło. Powstał szablon i pierwsze koty za płoty, rok 2012/2013. Pierwsze były malowane, później pomysł na szklane. Na początku robione na płycie wiórowej. Pełno roboty: wycinanie wycinarką, później malowanie białego podkładu, żeby nie przebijał wiór między łączeniami, schnięcie farby. Chodziło o estetykę oczywiście. Później pojawił się bardziej wdzięczny, wytrzymalszy i szybszy w obróbce materiał. Poza tym nie nasiąkał wodą i był odporny na warunki atmosferyczne. Koty wytrzymywały znacznie dłużej. . Ale jaki to materiał, niech pozostanie branżową tajemnicą.
Do dziś malowane i szklane koty można spotkać na ulicach Płocka, Warszawy, Wionczemina, Gąbina, Krakowa, Wrocławia, Paryża, Amsterdamu, Berlina, Monachium, Karwii czy Zakopanego. INKOIGNITO lubi sięgać również po inne formy uprawiania street artu, takie jak plakat, wlepki i ukochany szablon, który jest świetną alternatywą dla tych, którzy nie mają talentu do ręcznego malowania. Inko i Gnito jest samoukiem, nie jest absolwentem żadnej szkoły artystycznej, a jego uniwersytetem jest ulica. I choć INKOIGNITO mają normalne życie: pracę, rodzinę, to świat streetartu, wciąga i zaprasza na spacer w zakątki miast.
Tak więc do zobaczenia za rogiem.